Ulga

Moja sąsiadka w Warszawie jest psychiatrą. Zdarzało się, że zawiadamiała mnie o tym, że ją zalewam, gdy jej nie zalewałem. Gdy trzeba było, to nawet sam u niej sufit malowałem. Na szczęście przy remontach całego budynku, jak np. wymiana pionów jakieś 12-13 lat temu, nie byłem winny. Raz wtedy czułem ulgę, że winna jest firma, która wykonuje remont w całym budynku. Teraz jeśli kogoś zalewam, to samego Szatana.

Treść mojej reklamacji do eSky.pl

Chciałbym zgłosić reklamację dotyczącą podróży z Miami z lotniska Fort Lauderdale. Pierwszy odcinek podróży z Miami do Paryża na lotnisko Charlesa de Gaulle’a przebiegł pomyślnie. Wylądowałem w Paryżu o czasie. Podróż jako całość miała zakończyć się jednak w Pradze. Pierwsze potwierdzenie rezerwacji (wydrukowane) miałem ze sobą z datą 9 września 2019, które wskazywało na kontynuację podróży linią lotniczą vueling z Terminalu 3 na lotnisku CDG w Paryżu. Na początku października. Na dzień przed moim wyjazdem do Kanady (początek mojej podróży do Ameryki) otrzymałem aktualizację daty podróży z Paryża do Pragi. Zwróciłem uwagę tylko na to, że zmieniła się godzina. Zaakceptowałem w dobrej wierze, zachowując zaufanie, sądząc, że wszystko jest logiczne i dbają Państwo cały czas o to, bym zdążył dolecieć do Pragi, bym nie przegapił żadnego lotu. Niemniej choć doleciałem do Paryża 10 minut przed czasem, proces opuszczania samolotu, oczekiwania na bagaż wydłużał się. Dowiedziałem się jeszcze na lotnisku w Miami (FLL), że mogę w tej podróży nadać bagaż tylko do Paryża. Co oznaczało transfer z koniecznością odbioru bagażu rejestrowanego. Już to mnie trochę zaniepokoiło. Ale różnie to bywa. Są różne przepisy, regulacje, zasady podróżowania, gdy zmieniany jest terminal. Więc w Paryżu już wiedziałem, że bagaż muszę podjąć, cały czas myśląc, że następny samolot mam za ok. godzinę. To bardzo mało czasu. W dodatku zepsuł się pociąg łączący terminal 1 z terminalem 3. Na pierwszym odbierałem bagaż z lotu z Miami. Z 3 latają linie vueling. Dotarłem do terminala 3 sądząc, że już za późno na odprawę. A nagle okazało się, że tego dnia nie ma żadnego lotu do Pragi tymi liniami! Pierwsza osoba – przy stanowisku check-in zobaczyła, że data jest na dzień wcześniej. To był pierwszy moment, gdy zorientowałem się, że zmiana, jaką zaakceptowałem dotyczyła wylotu z Paryżu, który po zmianie miał odbyć się dzień wcześniej! To jest nielogiczne, nie do zaakceptowania, żeby państwo jako multiagent, kojarzący wiele ofert, gdy w dobrej wierze liczę na podróż na wielu odcinkach tak, by dolecieć do celu, że przedstawiają mi Państwo zmianę wprowadzoną przez linie lotnicze, ale która jest sprzeczna z logicznym, czasowym następstwem zdarzeń nie tylko z punktu widzenia mojej intencji podczas wyszukiwania połączenia. Nie tylko chodzi o to, że chciałem kupić taką podróż z Miami aż do Pragi tak, by zdążyć się przesiąść itd. Ale o to również, że nie tylko zignorowana została ok. 3 tygodnie później ta moja intencja podczas aktualizacji terminu podróży! Zaproponowali Państwo zmianę, ale ja nie wierzyłem, patrzyłem i nie widziałem, choć zaakceptowałem odruchowo, bo ufałem, że to jest niemożliwe, by Państwo jako firma, która ma tak dobry system kojarzenia ofert lotów, z którego wielokrotnie korzystałem, z satysfakcją odbywałem bardzo dalekie podróże. A tu nagle w trakcie już niemal mojego wyjazdu, gdy nie czytam maili na ekranie komputera, ale w komórce, nagle taka zmiana, która wprowadza mnie w absurdalne położenie już w trakcie podróży. Nie docierało do mnie, że zmiana nastąpiła na datę dzień wcześniej. Miałem być wtedy jeszcze w Miami i moja świadomość nie brała pod uwagę w ogóle, że mogli Państwo popełnić aż taki błąd! Będąc 14. października już w Paryżu musiałem nagle przyjąć do wiadomości, że firma vueling nie poczuwa się do odpowiedzialności, by zapewnić mi możliwość podróży, kontynuacji podróży innym lotem. Sami takowego nie mieli. Nikt nie poczuwał się do odpowiedzialności, by mi zarezerwować miejsce w innym samolocie, innych linii, bym odbył dalszą podróż do miejsca docelowego tego samego dnia. Jednocześnie przełożona agentów z customer service poleciła mi, żebym wyjaśnił sprawę z firmą eSky.pl. Zadzwoniłem do działu obsługi posprzedażowej. Próbowałem dodzwonić się przez około 1,5 godziny. W końcu dodzwoniłem się i rozmowa trwała może nawet więcej, niż 20 minut. Przedstawiłem moje wyczerpujące wyjaśnienia i to jak absurdalna jest dla mnie ta sytuacja. I jedynym argumentem po stronie tej osoby, z którą rozmawiałem, która też konsultowała swoją odpowiedź z przełożony było to, że zaakceptowałem zmianę. Nie mogę się zgodzić. Owszem kliknąłem w mailu w linka związanego z akceptacją, ale sądziłem po pierwsze, że zmieniła się tylko godzina, a nie data. Po drugie sądziłem, że jeśli nie zaakceptuję, to zagrożone jest również odbycie przeze mnie podróży z Miami do Paryża. Nie mieszkam w USA, nie mam tam żadnego adresu itd. Dlatego dla mnie odbycie podróży do Europy było priorytetem. Żeby ta podróż w pierwszej kolejności odbyła się wtedy, gdy kończył się mój planowany pobyt. Gdy rozmowa z pracownikiem działu obsługi posprzedażowej nie przyniosła satysfakcjonujących mnie rezultatów sprawdziłem jakie sam mogę znaleźć możliwości kontynuacji lotu. Okazało się, że bilet na ten sam dzień na 20:15 liniami Czech Airlines kosztowałby mnie 2300 zł. A już na dzień później tj. 15. października tylko 300 zł za pośrednictwem eSky.pl. Kupiłem zatem bilet na dzień po. Dokupiłem bagaż za 167 zł. I za 49,99 zł opcję na dodatkowy bagaż, zmiany, odwołanie itd. Odwołałem rezerwację hotelu w Pradze, ale musiałem zostać obciążony całkowitym kosztem pobytu 54,90 EUR, mimo powodu odwołania rezerwacji. Musiałem zarezerwować nocleg w Paryżu w hotelu przy lotnisku CDG za kwotę 79,03 EUR, co było najtańszą opcją w okolicy lotniska w tym czasie. I zakupiłem nocleg w Pradze już na termin tym razem z 15. na 16. października, bo podróż do domu w Szklarskiej Porębie mogłem kontynuować dopiero rano 16. października Flixbusem. Wobec powyższego uważam, że brak możliwości kontynowania podróży w dn. 15. października 2019 roku odbył się z Państwa winy. Musiałem ponieść dodatkowe koszty w postaci nowego blietu lotniczego – 300 zł, bagażu rejestrowanego 167 zł, wykupując opcję na dodatkowy bagaż, ale okazało się, że musiałem zapłacić za drugą sztukę bagażu 35 EUR, mimo wykupionej opcji za 49,99 zł na dodatkowy bagaż. A chcę tylko tutaj dodać, że druga sztuka to był naprawdę „dodatkowy” bagaż. Mniejsza sztuka bagażu, ok. 10 kg na sprzęt nurkowy, więc dokupiłem tą usługę za 49,99 zł myśląc, że już za drugą sztukę nie będę musiał płacić, bo wykupiłem usługę. Niestety przy odprawie 15. października na samolot linii Czech Airlines wylatujący o 20:15 w systemie widniał tylko mój bilet i 1 sztuka bagażu. A żadnego dodatkowe usługi przeze mnie wykupione nie zostały rozpoznane przez osobę dokonującą procedury check-in przed lotem nr 767 do Pragi. A zatem oczekuję zwrotu poniesionych przeze mnie kosztów związanych z nowym lotem na własną rękę do Pragi tj. 300 zł + 167 zł + 49 zł + 35 EUR i 2 hoteli. Jeden, z którego nie mogłem skorzystać, a musiałem zapłacić, bo nie przybyłem do Pragi w dniu 14. października, kiedy cała podróż z Miami miała się zakończyć. I hotelu w Paryżu 79,03 EUR, bo musiałem gdzieś przenocować, gdy czekałem na mój ostatni lot, żeby tą całą podróż z USA uznać za zakończoną. Lotnisko w Pradze jest moim docelowy lotniskiem, mogę określić macierzystym. Planując podróż z Pragi, Wrocławia, Berlina, a nawet z Warszawy mogę potraktować te miejsca jako macierzyste. Umiem z nich dotrzeć do domu, jestem w stanie łatwo sobie taką podróż wyobrazić, zorganizować na własną rękę. Ale już powiedzmy bycie „porzuconym” w Paryżu ze względu na nieporozumienie, błąd w kojarzeniu ofert, następstwa czasowego różnych terminów lotu to jest moim zdaniem Państwa odpowiedzialność. Niezależnie od tego, co i w jakiej formie mi Państwo przdstawili określając to jako „zmianę”. Nie mieli Państwo prawa wprowadzić mnie w błąd przedstawiając zmianę tak, jakby dotyczyła tylko tego samego dnia. Tak to wyglądało. Nie przypuszczałem i nie wiem, czy ktokolwiek patrzyłby na dzień wylotu, czy uległ zmianie, skoro dzień wcześniej odbywa się podróż z kraju na innym kontynencie! To jest absurd. I dlatego oszustwo, jakiego padłem ofiarą dzielę na 2 aspekty. Jedno to jest to, o czym przed chwilą napisałem. Prezentacja mission impossible. Podróży niemożliwej do zrealizowania tak, jakby zmieniła się tylko godzina. I druga rzecz to w momencie, gdy linia lotnicza odwołuje dogodny dla mnie lot, to jest niedopuszczalne, żeby przedstawić zaproponowaną przez nich zmianę, jako automatyczną aktualizację dat odbycia podróży na poszczególnych odcinkach. To był JEDEN BILET. Jedna podróż wieloodcinkowa. Gdybym kupował 2 oddzielne bilety. Nawet w niemożliwych do pogodzenia terminach, to mogłoby to Państwa nie obchodzić czy to jest logiczne czy nielogiczne, możliwe do pogodzenia, czy nie. Ale jeśli wybieram połączenie przez opcję typu „lot w jedną stronę” czy „podróż wieloodcnikowa”. W tym wypadku to był „lot w jedną stronę”, to oczywiste jest, że chodzi o odbycie jako następujących po sobie w czasie kolejnych lotów w dających się pogodzić odcinkach czasu. Choćby przesiadek było 4, 5, a nawet 6, to podróż z miejsca, z którego zaczyna się podróż do miejsca docelowego powinna być przede wszystkim MOŻLIWA. Możliwa podróż do odbycia. Co nie tylko oznacza fakt, że nie można zaakceptować sytuacji, jaka miała miejsce w moim przypadku, gdy termin wylotu zmienił się na dzień wcześniej w tym wypadku na totalnie absurdalny i niemożliwy do pogodzenia, bezdyskusyjnie niemożliwe do odbycia. Nie do zaakceptowania niezależnie, czy kliknąłem na „coś tam” czy nie. To naprawdę NIE MA ZNACZENIA. Nie w tym wypadku. Znaczenie ma to, że Państwo odpowiadający za kojarzenie ADEKWATNYCH ofert dla odbycia podróży w jedną stronę, MAJĄ OBOWIĄZEK zaproponowania mi takich możliwości, które są realne, możliwe do skorzystania z nich. A nie hipotetyczne czy wręcz niemożliwe, czy absurdalne. To w ogóle nie podlega dyskusji. I sytuacja, jaka nastąpiła jest wręcz modelową sytuacją do dochodzenia swoich roszczeń drogą sądową, gdy będą Państwo marnowali dalej mój czas i to, ile płacę za połączenia „wisząc na linii” godzinę, a nawet więcej. Jest to idealna sprawa do postępowania przed sądem ponieważ wina z punktu widzenia tego, co w tym wypadku było usługą jest ewidentna. I winą jest również próba oszustwa i wprowadzenia w błąd. Konsekwencje dochodzenia moich roszczeń przed sądem mogą wiązać się nie tylko z tym, że będą Państwo zmuszeni zrekompensować mi koszty poniesione na włąsną rękę, by dotrzeć do miejsca docelowego w zbliżonym czasie, ale mam nadzieję, że dostatecznie jasno wyjaśniłem i pokazałem, że dodatkowo padłem ofiarą próby oszustwa. Proponując mi zgodzenie się na to, że poniosę koszt podróży z Paryża do Pragi, choć nie mogłem tej podróży odbyć, bo byłem w tym czasie na innym kontynencie. Jest to nie tylko fizycznie niemożliwe, ale nawet hipotetycznie. Często w sądach ludzie przegrywają, bo coś fizycznie jest niemożliwe, ale jednak nadal z prawnego punktu widzenia coś tam dalej hipotetycznie jest do pogodzenia. W moim przypadku absurd jest ewidentny i dlatego powiem szczerze, że w przypadku braku adekwatnej odpowiedzi na moje roszczenie sytuacja wydaje się być dokładnie taką, w której każdy znający prawo człowiek wie, że padł ofiarą oszustwa, dokładnie jakiejś arbitralnej sytuacji, w której jako korzystający z jakiejś usługi jest na przegranej pozycji ze względu na jakieś „procedury”, które niby mają załatwić sprawę. Ale w rzeczywistości prawnej na szczęście nie liczą się regulaminy czy Państwa procedury. Chodzi wtedy o to, za co zapłaciłem. A jeśli zapłaciłem, to dlaczego mimo to, przedstawiono mi coś, z czego nie mogłem skorzystać, że wprowadzono mnie dodatkowo w błąd i oszukano. I nawet wówczas, gdy już to było ewidentne, to nie zaproponowano mi w odpowiednim momencie rozwiązania, by firma eSky.pl wywiązała się z umowy, jaką była dla mnie podróż do miejsca docelowego, a więc do Pragi.

Amal

Amal, piszę na moim blogu, który czasem traktuję, jak swojego rodzaju tablicę ogłoszeń. Nie wiem po tylu latach, jak na dobrą sprawę się z Tobą skontaktować, ale ponieważ jesteś jedną z naprawdę niewielu osób, może jeszcze była Ada Makowska, z którą spędzałem przed 2000 r. odpowiednio dużo czasu w łóżku, że uważam, że moja propozycja jest jak najbardziej stosowna. Dostałem od mojej siostry ciotecznej z Norymbergi z Niemiec zaproszenie na ślub i wesele do… Jordanii. I wydajesz mi się odpowiednią osobą, z którą mógłbym się tam udać. Nie miałem nigdy żadnej innej dziewczyny z tamtych okolic. A tu wiele wskazuje, że głupio by mi było pojechać na tą uroczystość, nie powiadamiając Ciebie wcześniej o tym. Choć to tyle lat upłynęło od czasu, kiedy się poznaliśmy jako dzieci. Zupełnie niewinnie. Ja przynajmniej nic nie wiedziałem o tym, jakie to wielkie i straszne o.o podziały to panują na świecie. Ale ponieważ traktuję Ciebie jako kogoś w rodzaju mojej pierwszej dziewczyny, to tylko oficjalnie zapowiadam, że jeszcze może skontaktuję, spróbuję przynajmniej skontaktować się z Tobą jeszcze w tej sprawie. Bo jeszcze jest czas. Moja siostra zna się z tym chłopakiem. Najpewniej z Jordanii. Już ponad 4 lata, jak na to wskazuje w zaproszeniu. Dla mnie to po prostu niesłychane, że Ramona ma w swoim życiu podobną historię, do tej, którą ja miałem, ale w 1997 roku. I sądzę, że to nie może być przypadek!

Miłość

Nie oceniajcie pochopnie zachowania sprawcy. Mógł się np. zakochać w dziewczynie. To dość dobry tok rozumowania w tym wypadku. Zakochaniu sprzyjają wydarzenia, które wywołują silne emocje. Najpierw strach, że potrącił. Potem zobaczył, że dziewczyna żyje, więc pomagając jej wstać, może podnosząc, poczuł całym ciałem nie tylko, co zrobił w sensie zdarzenia – wypadek – tak to może sobie policja to odnotować, ale dla człowieka to było cierpienie. I on z tym cierpieniem miał bezpośredni kontakt. Dużo młodsza dziewczyna. Jeśli jeszcze ładna do tego, to on się nie może na pewno pozbierać. Założę się, że może mieć w głowie skrajne myśli typu, żeby się zabić albo może jej oświadczyć. Wyrządzenie krzywdy przez przypadek neutralnej osobie to jest natychmiast zejście w pewien dół emocjonalny. A wiele okoliczności zdarzenia wskazuje, że takie zdarzenie to może przejść w historii tej konkretnie osoby – kierowcy do rangi być może najsilniejszego emocjonalnie zdarzenia. Może silniejszego, niż śmierć bliskiej osoby. Co innego potrącić kogoś, a co innego potrącić i potem mieć kontakt, rozmawiać. A tu dochodzi różnica wieku, różnica płci. Dziewczyna może jeszcze okazała mu wdzięczność, że zawiózł ją do szpitala. A on ma na pewno przekonanie, że jedyne, co zrobił, to coś bardzo złego i powodującego cierpienie. Nie ma powodów, żeby pokazywać się komukolwiek na oczy w tym momencie, ale wątpię, że los tej osoby jest mu obojętny. W dodatku w Polsce, często musi się wydarzyć coś strasznego, że ludzie z tego zacietrzewienia, zabiegania, udawania ciągle, ile to mają WAŻNYCH spraw do załatwienia, jak ważna jest ich PRACA, od której zależą losy świata, przyszłych pokoleń, bez której oni zdechną na pewno z głodu. Ludzie nie wyrażają emocji na co dzień. A takie jedno zdarzenie mogło wywołać lawinę emocji po jednej i po drugiej stronie. Badania z dość kontrowersyjnej dziedziny – psychologii miłości dowiodły, że w zasadzie mamy tylko jednego typu zależność. Ponieważ zakochanie może nastąpić jednynie w toku odczuwania silnych emocji, to proces, który może zbliżyć osobę do wejścia w ten kanał to każde inne zdarzenie, które wywołuje podobnie silne emocje. Dlatego zakochujemy się np. w poczekalni na lotnisku, gdy czekamy na samolot. Dla mnie to nie jest sport. Leciałem w tym roku 17 razy samolotem, ale nie mam lat 17, żeby zakładać, że to dobra metoda na nawiązanie relacji z jakąś osobą (ale to nie znaczy, że nie można później tego załatwić, bo ja jestem w komfortowym położeniu,  bo mnie ludzie czasem rozpoznają, bo mnie znają, ale też dużo ludzi zwraca na mnie uwagę, bo wyglądam charakterystycznie, przez co jak mnie nie znali, to zapamiętują – miałem szczęście, że Kanadyjka, która mi się spodobała w Hamilton, rozpoznała mnie; pojęcia nie mam, co o mnie wie, ile, może 2 stereotypy na krzyż, ale ważne, że mnie rozpoznała i od razu mówię, że za rok możemy nawet razem mieszkać, ale musimy wziąć ślub!). Różne rzeczy się dzieją w takich momentach. Ludzie też są bardziej czujni na to, co kto ma w głowie. Na co jest przygotowany, że może mieć jakiś plan. Miałem jedną sytuację na lotnisku FLL, o której ze względów bezpieczeństwa nie mogę napisać. Po prostu nie może to zostać nigdzie opisane, bo zwolniona zostałaby z pracy osoba pracująca na tym lotnisku, która w stosunku do mnie zachowała się po ludzku, choć nie profesjonalnie. Ale właśnie dziwne rzeczy dzieją się tam, gdzie ryzyko zaistnienia silniejszych reakcji emocjonalnych jest podwyższone. Nie ma reguł, co się może wydarzyć. Ludzie nie mają wzorców na takie sytuacje, nawet jeśli podwyższony stres to element ich pracy. A wypadek to już w ogóle. Zdarzenie losowe i takie, gdzie pasuje przymiotnik do różnych cech, atrybucji dotyczących zdarzenia jako „ostry”. Np. stres ostry. Albo „nagły”. Zdarzenie nagłe, stres ostry, ból ostry. Jako przeciwieństwo czegoś przewlekłego, też dotkliwego, ale narastającego, nawarstwiającego się, jak problemy niektórych osób, które zaniedbują coś w życiu, ignorują.

Ale właściwie mogę o innej osobie napisać, bo nie zrobiła nic złego. Funkcjonariuszka TSA na lotnisku w FLL chyba się we mnie zakochała. Hahaha. Taka Meg Myers tylko pochodząca z jakiegoś kraju Ameryki Południowej. Ale okazała tak dużo uwagi zawartości mojego bagażu podręcznego. Odprowadzała mnie. Komedia. W międzyczasie z 10 zupełnie przypadkowych wycieczek osobistych, żeby tylko wykorzystać okazję.