Jacques Yves Cousteau z grupką dzieci upamiętniający na Antarktydzie swoją misję – walkę o środowisko. Stare dzieje. Pewnie gdzieś w latach 80.
A u nasz po staremu.
Jacques Yves Cousteau z grupką dzieci upamiętniający na Antarktydzie swoją misję – walkę o środowisko. Stare dzieje. Pewnie gdzieś w latach 80.
A u nasz po staremu.
Żydzi mają powiedzenie, które jest popularne wśród żydowskich szpiegów: „jeśli ktoś chce cię zabić, wstań wcześniej i zabij go pierwszy”. Zanim Żydzi zaczęli mnie personalnie atakować, znałem już to przyrzekałdo. Nie wiedziałem początkowo za co, o co. Widziałem, że wpadają na mój widok w psychozę. Ale nie wiedziałem nigdy dlaczego, ponieważ nigdy za wiele o tej kulturze wcześniej nie wiedziałem. Ale że dużo czytałem, to w momencie bezprecedensowych ataków, zacząłem wyrabiać sobie bardziej drobiazgowe, gruntowne opinie na temat Żydów. Dziś rozumiem też swoją naiwność. Stany Zjednoczone tą lekcję mają dopiero do odrobienia, ponieważ są zbyt wielkim krajem. Tam zbiorowe uświadamianie sobie, włącznie z elitami zajmie jeszcze pokolenia. Ja, nie związany z żadną partią, interesami, mogę sobie dowolnie dużo uświadamiać i uświadomiłem, że:
Dyrektorzy państwowych firm byli przede wszystkim niekompetentni. Ludzie po SGPiS owszem rozwijali umiejętności w dziedzinie planowania, statystki. Ta nazwa uczelni bardzo dobrze oddawała ich kompetencje. Natomiast nie zgodzę się, że ludzie pokroju mojego taty mieli jakieś większe możliwości. I przede wszystkim sama Spółdzielnia Mleczarska, choć zależna była od planów i wytycznych państwa, to jako organizacja od zawsze była w rękach rolników. Nie chcę się wypowiadać precyzyjnie na temat form własności za PRL. Ale obok własności państwowej, była własność spółdzielcza. Do dziś niektóre GS – Gminne Spółdzielnie prowadzą nadal efektywną ekonomicznie działalność gospodarczą. Zaskoczony byłem kilka lat temu, gdy po raz pierwszy uświadomiłem sobie, że w Garwolinie działa supermarket, który do tej formy wyewoluował z dawnego GS. Podobnie było z mleczarnią. A zatem dawni komuniści trochę kłamią, mówiąc o tamtej rzeczywistości. Owszem mieli dużo władzy, ale 22 lipca 1944 manifest PKWN i dalsze procesy nacjonalizacji nie zniszczyły wszystkiego, co prywatne. Znane mi są przypadki osób, które straciły dosłownie cały majątek, bo rodzina była bogata, ale w sposób niemądry, jak na czasy komunizmu, które nastały i potracili kamienice. Obligacje okazały się śmieciowe i ostatecznie zostali z niczym. Dla mnie było szokiem, gdy tego słuchałem. W mojej rodzinie aż takich wywłaszczeń nie było. Ale też nie było aż tak bogatych ludzi, żeby komunistom zagrażać. To, co przeczytałem w pierwszej połowie grudnia 2019 napawa mnie niepokojem. Jak myślą daw. komuniści. Ale z nimi obradowali potem też ludzie tacy, jak Kaczyński. W pewnym sensie podobni im ludzie. Walczyli ale i w sumie ludzie władzy w tamtym okresie. Po obu stronach, to byli ludzie o podobnych charakterach, jeśli chodzi o stosunek do władzy. I jednym i drugim na tym samym zależało. Jedni nie chcieli tej władzy oddać, choć wiedzieli, że nie utrzymają państwa, nie znają się, nie poradzą sobie gospodarczo. Drudzy chcieli po prostu rządzić. A nawet nie wiedzieli, że się na tym nie znają. Niektórzy do dzisiaj. Kaczyński na przykład do dziś nie zna się na ekonomii, a przecież to podstawa, żeby kierować państwem. On de facto kierując większościową partią polityczną, kieruje, ma wpływ na to, co się dzieje w państwie, choć o gospodarce ma pomieszane pojęcia, bo brakuje mu edukacji. Ten sen widzimy, jak się spełniał. Najpierw w 2005 roku, potem w 2016 roku. Gdy dawny krętacz gdzieś z okolic Okrągłego Stołu po raz pierwszy w historii skoncentrował w swoich rękach aż tak wiele. Bo ludziom nie zależało. Oddali to w jego ręce. Są przeżarci, chcą 500+ na zakupy w Lidlu. Chcą kupować. Nie rządzić. Wielu nigdy się to nie śniło. I dlatego tą inicjatywę dobrowolnie oddają, choć jeszcze nikt nie strzela, jak kiedyś ZOMO. Ja mam niesmak jednak czytając p. Cioska. Miałem z dr Ciosek ekonomię na pierwszej mojej uczelni. Może to tylko zbieżność nazwisk, żadne tam pokrewieństwo. Nigdy tego nie sprawdzałem. To była jedna z pierwszych naprawdę biegłych w ekonomii osób, która mnie pasją do tej dziedziny zaraziła. Uczyłem się tej ekonomii wręcz ponad normę, a miałem łącznie 120 godzin makro i mikroekonomii, czemu się potem i w SGH dziwiono, że miałem tych przedmiotów aż tyle, w takim nakładzie. Więc w SGH choć kręcili głowami, bez problemu przepisywali mi te oceny. I z jednej strony pani dr Ciosek, którą dobrze wspominam, z drugiej strony wyciąga łapę daw. ambasador i mówi o np. o dyrektorach zakładów za komuny, jakby wszyscy byli tacy sami i ich. A to jest bzdura. Mój tata nie kierował nigdy państwowym zakładem. Kierował własnością spółdzielczą rolników, ale podporzadkowaną polityce PRL. Taki był wymóg. I się nigdy na tym nie dorobił. Ekonomii uczył się pracując w Niemczech i na początku lat 90 ucząc się od Amerykanów, bo taką naukę zorganizowało środowisko mleczarskie. Grupa zawodowa, do której należał. A nie jacyś chuj wie skąd komuniści. Kolejna rzecz, to mój tata pożyczał pieniądze od ludzi na własną firmę. A pożyczał od tych, którzy mieli. Było ich niewielu. Ci, co mieli, mieli z pracy za granicą. Najbardziej przedsiębiorczy mieli np. własne firmy w Niemczech i się dorabiali dość wcześnie. Najpierw zaczynali oczywiście sami od pracy fizycznej w Niemczech, ale chcieli się dorobić i mieć coś swojego, to się dorabiali. Więc mieli i mogli pożyczyć. Wówczas mleczarnia nie miała nadwyżek. To był mały zakład, ale z wielkimi problemami. Większość tych problemów, które decydowało o być i nie być rozwiązał mój tata za skromną pensję. Dlatego założył własną firmę. Ponieważ chłopi go nie szanowali, napierdalali na niego na zebraniach, to za moją namową przekazał ten zakład człowiekowi, który miał twardą rękę. Może za twardą. Zwolnił ludzi, podniósł sobie pobory. I dostały mordy taką mordę, na jaką zasługiwali. Jednego z nich. Podobnego im. I morda łapie za mordę i jest z tej samej świniarni. I to zagrało. Swoi w końcu dostali swojego. I co z tego, że ich okradł. Ale był swój. Pozostanie zagadką, czy mój tata zrobił to może specjalnie? Cholera wie. Może to wiedział, co będzie. A miał na pewno dość. Raz wylądował w szpitalu po zebraniu z rolnikami, bo nie pamiętał kim jest, jak się tam znalazł. Nazywamy ten stan splątaniem. Z relacji wskazuje to nie na utratę pamięci, ale stan zaburzenia świadomości pod wpływem stresu. Ja się zainteresowałem psychologią kliniczną, bo wszystko widziałem w domu. Gdyby mój tata nie miał do czynienia z tumanami, to by tego tak nie przeżywał. A że nie tylko chłopi, ale Polacy są prości, to mają niewiele pojęć, kategorii w tych spasionych łbach. A i tak, choć niewiele tych pojęć, to te pojęcia się im mieszają. Mój tata urodził się 1943 w Polsce, która miała inne granice wówczas. Niedaleko Pińska na terenie dzisiejszej Białorusi. To zobaczcie, jak głupia była administracja PRL – miał w dowodzie wpisane miejscowość Suche, ZSRR. A to nie było żadne ZSRR! I ludzie w Rykach, ówcześni aparatczycy, jak zobaczyli, to zaczęli sączyć jad, że to jakiś Rusek przyjechał, pewnie szpieg, że go im podstawili. Takimi tumanami byli wasi dziadkowie, babcie. Taką macie głupią historię. Nie dziwicie się, że i głupi jesteście!
Nie chce mi się ustosunkowywać do V. Putina. To inna bajka, inna liga. Ja bym go rozumiał przez pryzmat tego, że jest po prostu bardzo bogatym człowiekiem. Całe życie dążył do wpływów i bogactwa w dziedzinach życia, sektorach, które nigdy nie były dla mnie jakąś wielką pasją. Nie na taką skalę. Nie rozumiem tego człowieka, ale gdy próbuję, to bardziej skupiam się nie na tym na pewno, że jest Prezydentem Rosji. Na innych rzeczach. Bardziej typowych dla Putina. Ta histeria w Polsce, bo to Prezydent Rosji jest śmieszna, dziecinna. To taki sam człowiek, jak każdy inny. Może cierpieć, chorować psychicznie, a nawet być zwyczajnie oderwany od rzeczywistości. Nie rozumiem zdziwienia tylko tym, że chory człowiek może być np. Prezydentem Rosji. A jaki ma być, jak nie chory? Ilu Polaków było w Rosji? Zdajecie sobie sprawę z tego, jak duży to jest kraj, jaka jego powierzchnia jest nie tylko nie zamieszkała, ale w ogóle niedostępna. Trzeba być trochę wariatem, żeby tam przetrwać. A co dopiero kierować tym krajem. Zacznijcie rozumieć Rosję z właściwej perspektywy. Rozumienie przy niedzieli tak, jakby to była próba odgadnięcia, co myśli Kaczyński to nieporozumienie. Jak Rosjanie chcieli budować kolej, osiedlać dalekie tereny, to Polaków brali do łagrów nie dlatego, że nimi gardzili. Potrzebowali zwyczajnie rąk do pracy. Traktowali w pewien sposób, jak swoich. Takich innych swoich i nimi gardzili oczywiście, władza gardziła tak, jak gardzi swoimi obywatelami. To państwo nie ma racji bytu w dynamice życia gospodarczego, napływie ludności za pracą, nie ma tam wolności i swobód takich, jakie przyciągały ludzi do USA 100 lat temu. To jest ogromne nieporozumienie, gdy nie mając szerszej wiedzy, ocenia się ten kraj. Wystąpienie Morawieckiego to taka rozprawka dziecka z podstawówki. Ignorancka rozprawka. Róbcie sobie dalej te apele patriotyczne, ale idiotami będziecie dalej. Poczucie krzywdy nic wam nie da. Nie usprawiedliwi was, gdy nie doszacujecie tego, co trzeba było wcześniej uwzględnić w waszej polityce. Postawiliście na tłuków. Mój tata w 2016 roku wpadał w panikę, mówiąc, że dlaczego ten Duda tak krzyczy na Putina, na Rosję. Że sprowokuje jakiś konflikt. Prezes Mleczarni w Rykach – złodziej, ale jak nie wie, co robić, to dzwoni do mojego taty, sam w strachu szukał porady, jak patrzeć na przyszłość w ogóle w takich warunkach. Ano nie wiem. Zachowanie Dudy, Kaczyńskiego, Macierewicza było bez precedensu. W sensie poziomu agresji, przekroczyli wszystkie granice i wydawało się, że mogą zrobić, co zechcą. Posunąć się dowolnie daleko. Ja wiedziałem, że to przez głupotę. I czekałem. I czekam. Problem z idiotą jest zawsze taki, że edukacja wymaga lat, chłonnego umysłu, talentu, motywacji, chęci, czasu, poświęcenia. Nie każdy ma zadatki, żeby coś zrozumieć. I mądrych jest niewielu. Natomiast takich pieniaczy jest masa. Ale po prostu ktoś stracił do nich cierpliwość. Tylko Putin to dzisiaj nie ten sam Putin, co wtedy, gdy był atak terrorystyczny na teatr na Dubrovce. Gdyby to był mniej wygodny człowiek dzisiaj. Bardziej taki, jak wtedy, nie byłoby dzisiaj Polski na mapie, albo byłaby już mocno niestabilna, byłaby areną jakiegoś konfliktu. Ale ja jestem pewien jednego. Skoro Polacy doczekali się ostatecznie ludzi dużo gorszych niż PO. Bo PO to była słaba partia. Dzisiaj ten już rozkład PO tak pożałowania godny, to trochę jak takie odsłonięcie mechanizmu decyzyjnego w schizofrenii. Ludzie byli tak słabi, nie przygotowani, że już nie są w stanie tego zamaskować. Natomiast partia Kaczyńskiego to partia buców, ignorantów, ale przygotowanych, skutecznych. Mają zadziwiająco dużo siły, żeby walić. Gdyby od tego zależał naprawdę sukces kraju, to byliby najlepsi w historii. Ale ponieważ gospodarka, relacje międzynarodowe to daleko bardziej skomplikowana sprawa, a ludzie tacy, jak ja, dumni wolą patrzeć na rozkład tego pod wpływem niekompetencji dla zwykłej ludzkiej inteligenckiej satysfakcji „a nie mówiłem?”. I ja z przyjemnością tak na to patrzę. Mogę nie mieć prywatnie dobrego zdania o Putinie, a sądzę, że byłbym w stanie sprawić, żeby w Rosji mnie lubiano i szanowano. Nie jest to naprawdę trudne. A Kaczyński co wybrał? W zupełnie przeciwną stronę. To była mordercza droga mściciela, buca i idioty, za którą zapłaciły miliony ludzi. Trzeba mieć zwyczajnie tupet. Gdyby nie to, że Putinowi się już nie chce. Widać to wyraźnie. To cienko byłoby dzisiaj z Polską. Ale Putinowi się naprawdę już nie chce. Jeśli mnie odczucia nie mylą, on tą polityką międzynarodową już sra i rzyga. Samym tym smoleńskiem można srać i rzygać, gdy człowiek mimo tylu oskarżeń ze strony małego kraju w kółko podskakuje, odgraża się, szczuje, musi zachowywać opanowanie. Jeśli chce pokazu sił militarnych, to dlatego, że jest zmęczony ogólnie dyplomacją, cierpliwością, łaskawością. Jeśli ma do wyboru dyplomację, która robi z niego w długiej perspektywie frajera, to musi w końcu zmobilizować kraj do wojny. Proszę się nie dziwić. Tylko wojna rozpali ten wielki koksownik na tej wiecznej zmarzlinie. Piszę to, a i tak mi Kaczyński za przestrogę nie podziękuje, nie zapłaci. Ja się odsikam kiedyś na jego grobie. Dokładnie zrobię to, co on zrobił z Polską.
My best movie in 2019
I get newsletter from Moonshadows and I am delighted how I inspired their ads. I should earn royalties even on subtle associations. They matter the most!