Która dziewczyna Made in Poland nie jest „charakterna”?

Tylko Czeszki. Czeszka gdy koło mnie usiądzie, to jakby jej nie było. Gdy mnie obserwuje, to nigdy się z tym nie narzuca. Nawet czuję, że nie wyciąga wniosków, rejestruje, zostawia sobie przemyślenia na później. Następnym razem patrzy z czystym umysłem. Nie angażuje się za szybko, bez sensu. Nie zabiega, ale też nie ucieka. Jest jedna dziewczyna, która pracuje przy barze i czuje się podobna do Pauli P. Ale przy mnie np. zachowuje się trochę, jak Marysia. To znaczy, gdybym Marysię kiedykolwiek spotkał. Bo nie spotkałem chyba. Tak sobie wyobrażam. Ona w swojej „roli” te dwie osoby w sposób zabawny połączyła, żeby pokazać mi, jak dużo wie też o tych „relacjach”, które relacjami się nie stały, choć wedle jej „obserwacji” mogły. Nie ma w nich ogólnie tego, co mnie niemal we wszystkich Polkach wkurwia. Nie ma tego ciśnienia, oczekiwania, naładowania, nabuzowania, nastroszenia. Czesi mają bardzo dużo negatywnych określeń na ten stan napięcia i bardzo często jedne osoby dyskutują o innych nieobecnych, gdy ta nieobecna tak się zachowywała. Obrobią komuś takiemu dupę tak, że już drugi raz nie będzie mieć szansy na takie zachowanie. To jest tak mały kraj. Znajdziesz się nie daj boże na oucie i co? Co dalej? Co dalej robisz? Nie masz już co ze sobą zrobić. Trzeba wiedzieć, jak się zachować. Nie ma PiS, że da ci 13kę, 500+, służbę w armii. Nic ci nikt nie da. W Czechach nie ma miejsca wśród ludzi na poważne konflikty i prawdziwą agresję. Widać to tylko po narkotykach albo jest bardziej „na żarty”. Humor, który jest podstawą czasem pełni rolę tego niejednoznacznego moderatora konfliktów, że zawsze nawet najbardziej rozzłoszczony człowiek ma szansę przekierować tą powagę i obrócić ją w coś, co znowu będzie znajdowało się w pewnych ramach. Agresja typowa dla Polaków jest w Czechach czymś, z czego Czesi się tylko śmieją na ogół. Może zdarza się czasem wśród młodych. Młodzi ludzie mają wiele zadań. Znalezienie pracy, partnera itd. To wszystko jest stresem. Ale ogólnie agresja jest niespotykana. Taka prawdziwa. Taka prawdziwa jest obiektem drwin i pogardy. Kojarzy się np. z Polską.

Ja zupełnie działam na innych falach, to jest dopiero czad

W Hiszpanii zaskoczyło mnie nie raz, że czasem dzieci mnie rozpoznają i reagują bardzo adekwatnie do tego, co uświadamiają sobie na mój temat. Ale zaciera mi się zdolność spostrzegania, na ile to ja z natury, nawet jako zupełnie nieznajomy jestem bardziej podobny tam do nich, niż do kogokolwiek tu, a na ile jestem rozpoznawalny też jako osoba o określonej, znanej niektórym tożsamości. Z jednej strony mamy heurystykę dostępności, reprezentatywności, teorię prototypów, skojarzenia, stereotypy – dzięki nim szybko rozpoznajemy nawet obce osoby.

Ja jestem przeszczęśliwy, że jest listopad, a ja wsiadam w samochód i jestem w Pradze za 2 godziny

Dzisiaj jestem zmęczony i przeziębiony. Zacząłem ogarniać ogród chyba po roku czasu i mam alergię dodatkowo. Opóźnioną, bo późno się za porządki wziąłem. Ale to odkrycie przypadkiem. Jak wiele wynalazków. Gdy się ogarnia ogród jesienią, to nie ma dużo roboty potem aż do następnej jesieni. Jeśli wiosną, to jesienią już będzie znowu co sprzątać. Odkryłem to zupełnie przez przypadek. Ale to, że rok temu granica była zamknięta, a w tym roku jest nadal otwarta – bezcenne. Turek w kebabie w Tanvaldzie powiedział mi w sierpniu, że nie widział mnie dokładnie jakieś 7 miesięcy. Nie chciałem go poprawiać, że jakieś 11. Zauważyłem z kolei, że Ormianki w Czechach, które totalnie mają na wszystko wyjebane i konsekwentnie trzymają się na marginesie życia społecznego, reagują na mnie sympatią! Nie pisałem tego, ale gdy nocowałem w hotelu w Zurichu, to pierwszej nocy koło mojego samochodu zaparkowany był samochód z Polski z Zielonej Góry. I całą noc spała tam w samochodzie koło mojego samochodu cygańska dziewczyna. Nie wiem, czy nawet ta rodzina mówi w ogóle po polsku. Nie wiem, kim jest Anežka. Pewnie Żydówką patrząc, na porozumienie z Agnieszką. Choć może mieć trochę tego i trochę tego w genach. Co jest najbardziej prawdopodobne patrząc na wygląd. Mój tata zawsze jako dziecko biegał do taborów cygańskich. Zatrzymywali się koło Wilczkowa. Czasem wyświetlali filmy. Natomiast moja babcia, gdyby nie to, że mam jej drzewo genealogiczne, to w rodzinie niektórzy myśleli, że jest Ukrainką, ktoś by może powiedział, że Cyganką. Czechy to w końcu Bohemia, Bohmen. Ale żebyście widzieli z jaką wyższością czasem parzą na Cyganów Czesi. Absolutnie jest dystans. Gdybym nie znał pochodzenia mojej babci, to może myślałbym, że była Cyganką. Mój tata zawsze lubił Cyganów i piosenki o Cyganach. Mój jeden wujek otwarcie nie lubił mojej babci z kolei chyba dlatego, że uważał z przekonaniem, że jest Niemką, że skrycie czuję się Niemką, jest nią z krwi i kości. Moja babcia to temat na rozprawę doktorską z kulturoznawstwa. Ona sama z kolei mało mówiła, o sobie nigdy nic nie miała do powiedzenia. Uczestniczyła w życiu, ale nie dawała żadnych odpowiedzi, które dałoby się jednoznacznie zinterpretować. W tym z kolei widzę na wskroś czeską mentalność. Czesi są z natury njedefiniowalni. Idziesz do sklepu z biżuterią. Zwrócisz na coś uwagę, zdefiniujesz. Za tydzień będzie tam wszystko pozmieniane. Zwrócisz komuś na coś uwagę na imprezie. Koniec! Zranisz dziewczynę. Na następnej imprezie myślisz, że jej nie ma. Ale to nie prawda. Jest, ale jej nie poznasz. Zmieniła kolor włosów. Wtedy była w czapce, teraz jest bez czapki. Kompletnie inna kultura. Czesi wymykają się definicjom. Chcesz dać Czechowi mundur, uniform, ma pracować  McDonalds? To ogromne wyzwanie dla Czecha. W tej naturze, kulturze jest zmienność szybsza, niż taktowanie najszybszego kulturowego zegara. Nie znam drugiej takiej kultury. Człowiek może zapomnieć tam, jak się nazywa, jeśli narazi się przez swoją głupotę na wrogość ludzi. Kraj ludzi bardzo ogarniętych i czujnych. I moim zdaniem lepiej działają w grupie, wyżej funkcjonują, niż na przykład Żydzi. Choć znani są z tego, że się kłócą między sobą, nie umieją się razem zdecydować nawet, jakich chcą polityków. Ale w Polsce jest gorzej. W Polsce naprawdę dziadostwo idzie do władzy. Wpycha się się, jak na targu. Taka przekupa Szydło na przykład.

Natomiast do dziewczyny, która dwa tygodnie temu była na krzywych basztach

Zerkałaś w bok na mój widok, jakbyś była niepełnosprawna. Miałaś zaciagniete białe skarpetki na nogawki i patrzyłaś na mnie, jak snajper. Jakbym miał się podporządkować raz, że chcesz, żebym coś spostrzegł, pokazał, innym razem, żebym natychmiast przestał patrzeć. Ja za 2 tygodnie coś tutaj do Ciebie na tym blogu napiszę. Na razie nie mam siły. Jeszcze mnie coś dusi. Jeszcze może dwa tygodnie, może trochę dłużej i napiszę coś. Nie wiem co, ale napiszę.

Miesiąc temu chyba widziałem na imprezie Adrianę?

Bardzo spokojnie i uważnie mi się przyglądała, choć nie czuła się jakoś mocniej związana. Tylko dostrzegłem pewne porozumienie, ale ostrożne. Oczywiście nikt się nie będzie bał, że jestem dziki. Znajdzie się i 15 latek w Jabloncu, który by mi wpierdolił, gdyby zaszła taka potrzeba. Czuję się bezpieczniej z taką świadomością, bo ja siebie jeszcze do końca nie poznałem. Czasem jestem oderwany, bo nie jestem ani tu ani tu. Potrafią mi do głowy przyjść rzeczy, że anj tu ani tu dosłownie nikt by na to nie wpadł i tak nie spojrzał. Choć Czesi szybciej się uczą, i adaptują. Prędzej oni staną się tacy, jak ja. Niż ja taki, jak Polacy, bo Polacy nigdy nie zrozumieją, że swoje oczekiwania wobec mnie mogą sobie w dupę wsadzić. Natomiast bardziej dzikie ode mnie są na pewno Czeszki. Są nieprzewidywalne.

Ja tam widzę małą wielką dzidzię, czasem jest na mnie zła

Raz miała bardzo silne wzburzenie, widząc mnie, gdy idę do kasy. Ale mogę nie wiedzieć o co. Bo to się robi takie projekcyjne. Może być jak z Agnieszką. Gdyby osoba chciała, to by poznała świat moimi oczami i zrozumiała, że nie może udawać, że np. Patrycja mnie zraniła. Itd. Innym razem, a może w innej ramie można pomyśleć, że może nawet to pochwala. A może ją kocha. I jest zazdrosna? Skąd mogę znać Wasze relacje. Większość z nich jest dla mnie niewidoczna. Widzę to, co chcecie pokazać. Tylko Ala Kantczak uczciwie chciała mi najpierw to pokazać. Kto jest dla niej kim w jej życiu. Patrycja to osoba, której nie chce mi się komentować. Dlaczego? Bo ściągnę na siebie jej zainteresowanie. Ja nie jestem jakiś tam pan pizdałka, że spuszczam wzrok ze wstydu, albo że dam się łatwo uwieść. Czułem się zaintrygowany wyczuwając, że skrywa jakieś uczucia. Ale nie chciałem tego rozkręcać. Tego popołudnia w sobotę, gdy zginęła Wiktoria, byłem na burgerze. I tamtego dnia jeśli nawet miałem jakieś umiarkowane zainteresowanie Patrycją z uwagi na jakieś sekretne uczucia z jej strony, śmierć Wiktorii była dla mnie tak silnym przeżyciem, że zmieniła trochę mnie też osobowościowo i uczuciowo. Przedtem rzeczywiście, jak to wkurwia czasem np. Patrycję, nie byłem pewny różnych osób i ich uczuć. Czasem nie będą tego świadome się mną bawiły, a ja nie rozumiałem do końca, co czują. Sądzę, że to nieporozumienie, które miała mi ona za złe. Ale nie chcę nikogo obrazić tym, co podkreślę. Praktycznie te kilka dni między 3 i 8 sierpnia zmieniły mnie. Jeśli czegoś szukałem w ludziach w grudniu 2019, to tylko i wyłącznie wsparcia psychicznego. Natomiast nie szukałem miłości, związku. Z osobą, która mimo że zmarła, naprawdę nie mógłby nikt konkurować. Jestem trochę za młody, by już na zawsze opłakiwać to wydarzenie. Ale jestem bliski tego, by jeszcze bardziej wejść w ten kanał. Czuję, że nie mam zwyczajnie mocnej alternatywy do tego uczucia. Przy kasie nic ni usłyszę. Słowa mają za dużą moc. Mogą coś zmienić nieodwracalnie. Osoba, której zależy na samych uczuciach, nigdy sobie na taki błąd nie pozwoli. Przy tym wszystkim e-randka Marysia P. jest dla mnie nadal co najmniej zaskoczeniem. Już ta dziewczyna z Leśnicy jest dla mnie bardziej realna.