Na Akademii Menedżerów Muzycznych miałem zajęcia z p. Weissem z Polskiego Radia, który za komuny osobiście upierdolił tą piosenkę na liście przebojów

Nie zgadzał się z nurtem konspiracyjnym, że są zawsze jacyś nietykalni. Jakaś władza. Kolesie. Mówił nam, że każdy może się zakolegować z kimś, kto coś może i zostać kolesiem. Otóż moje zdanie. I tak i nie. To jak z Kaczyńskim. Mówisz nie kradnij, a on kradnąc mówi, że Ty też tak możesz kraść, jak on, bo jest „wolność”. Swawolę i pozbawione umiaru rozkradanie tego, co publiczne nazywa wolnością. Teraz jest narodowa anarchia Kaczyńskiego. Ale tak samo zakamienieni są ci ludzie, jak i kiedyś. To o tym jest ta piosenka. O tumanach, którzy nie chcą się z nikim innym liczyć. Nikogo nie muszą rozumieć, stawiać się w czyimś położeniu, nikomu współczuć. Ot żyć jak takie kamienne posągi. Utwór genialny. Mądry i prawdziwy artysta go napisał. A koleś poczuł się urażony i cały dzień z tym kolo zajęcia miałem.

Rusofobia

Chodzi mi po głowie film, który jeszcze nie istnieje.  Arcydzieło kina. Ale TAKIE, że Ingmarowi Begmanowi, Larsowi von Trierowi i Guillermo del Toro razem wziętym w najbardziej mokrych snach się nie śniło. Rusophobia… 

Powiem krótko, w kontekście dwóch ostatnich postów – Putin dobrze zrobił!

Mnie, człowieka, którego posądzano na każdym kroku, że mogę takiej dziewczynie, a może lepiej nastolatce „chybić”. Chuj że na oczy nie widziałem, nie spotkałem się tym bardziej, nie pisałem do nikogo. Nic nie mówiłem. Nie wyrażałem nawet żadnego stosunku do nikogo, a już go naprowadzano, nastawiano, aranżowano, że zaraz postawią pizdę i ten stosunek będę miał i się tym samym wkopię. Próba wrobienia przez Żydówę Agnieszkę Turek za wszelką cenę, że na pewno czymś komuś uwłaczę, uchybię, zaszkodzę. Bo choć sama mi dokuczała, to tego nie pamięta. Pamięta, że ja ją „skrzywdziłem”. Była biedna, chorowała. A zapytacie, czym Żydówę skrzywdziłem? Odmówiłem jej relacji, której nie odmówiłem komuś innemu. Nie jestem niewolnikiem. Jestem wolny. To była wielka krzywda. Gdyby uczciwie odpowiedziała, jedyna „krzywda”, jaką mogłaby z czystym sumieniem „wykazać”. Więc na bank jestem zły i mogę kogoś innego „skrzywdzić”. Tak samo albo gorzej. I Putin w tym szaleństwie dobrze zrobił. Dziś Rosjanie na Ukrainie jebią takie aszkenazyjskie fantazjujące Ukrainki na setki. I pokazują tym samym, czym naprawdę jest gwałt. I czymże naprawdę jest prawdziwa krzywda. A nie urojona. Dobrze zrobił! Uważam, że jest fantastycznym człowiekiem. Pokazał różnicę. Jakościową i ilościową. Wymiaru ludzkiej krzywdy, zdeprawowania, agresji wymierzonej wobec drugiego człowieka. Agresji naprawdę! I krzywdy, która się dzieje naprawdę! Zapomnieliście widocznie, jak co nazywać poprawnie. Nie mieliście prawdziwych problemów. To teraz je kurwa ukraińskie Żydówy zasrane macie!

 

Z drugiej strony człowiek jest tylko człowiekiem

Ja prowadzę bloga, żeby pokazać subiektywność, irracjonalność tego, że jestem akurat takim, a nie innym człowiekiem. Z krwi i kości. Mam swoje uprzedzenia. Czy jestem uprzedzony do Rosjan? I tak i nie. To skomplikowane. Gdy widzę, że osoba z wyraźnymi problemami natury psychicznej rządzi tak wielkim krajem albo jest wynikiem brutalnego otoczenia, jest tylko trybem w brutalnych rozgrywkach, machinie wojennej, nie mam słów na tak niski poziom funkcjonowania tzw. mechanizmów władzy, a w przypadku Rosji także wywoływania wojny. To konsekwencja takiego układu stosunków na Kremlu.

Prywatnie mam złożony stosunek do Rosjan. Szukam w nich tego, co dobre. Choć często widzę to, co złe. Osobiście jestem przeciwny sankcjom nawet teraz, bo uderzają w przypadkowych ludzi, a nie zmieniają stosunków władzy w Rosji. Rządzący Rosją zyskali posłuch u społeczeństwa i zgromadzili majątki, które są tak złożone co do struktury, tak zdywersyfikowane mają portfele osobistych aktywów składających się na ich majątki, że im samym nic nie zagrozi. A skąpanie kraju w biedzie i wykluczeniu „za karę” to myślenie na poziomie zimnej wojny. Błędnej decyzji o krwawej dla jednej i drugiej strony wojnie należy szukać u szczytu władzy. Odpowiedzialności trzeba szukać w osobie samego Władimira Putina. Obojetnie czy to człowiek dysponujący odpowiednimi informacjami, czy którego wprowadza się błąd. Może cierpiący, chory. Może cierpiący na chorobę somatyczną, może przeżywający rozpacz, załamanie, odrzucenie. Może zaburzenia natury poznawczej obojętnie czy o charakterze depresyjnym czy psychotycznym. Może ma problemy z agresją. Wiemy to wszyscy, w sensie osoby o takiej specjalności, jak ja z psychologii, że ten człowiek od początku miał widoczne cechy dyssocjalnie, dawniej mówiło się psychopatyczne.

Ja sam oceniłem siebie jako osobę, że za dużo we mnie jest tego, co subiektywne, indywidualne, niż kolektywne. Tu jeszcze nie chodzi o słabe filtry poznawcze niekiedy i to rozhamowanie poznawcze typowe dla artystów. Do mózgu dociera za dużo bodźców przez nadwrażliwość percepcyjną, bodźców jest za dużo, by je przetworzyć, nadać im znaczenie, kategorię. Umysł, czasem u chorego czy zmęczonego człowieka nie nadąża odbierać i na bieżąco przetwarzać tego, co się odbiera, więc część tego, co się zarejestrowało w postaci doświadczenia pozostaje nieprzetworzona. Wówczas słowa, jakie mamy dla tych doświadczeń mogą nie mieć sensu. Wielokrotnie mówiłem, że jestem w takim stanie, a idiotom to nie przeszkadzało, chcieli kde mnie tylko słowa, by za nie łapać i dupę sobie wycierać, bo powiedziałem to czy sramto. Stanowi pierwotną stertę impulsów, doświadczeń, informacji, z których później można wyciągać błędne wnioski! Nasilają się u mnie nawet cechy autystyczne, gdy jestem np. tylko przeziębiony, jak teraz już trzeci tydzień. Ale gdy jestem zdrowy somatycznie, umysł mam bardzo ostry i integrację procesów poznawczych i kontrolę poznawczą, jak kontrolę typów, kontrolę hierarchii kategorii myślenia itd. mam precyzyjną, jak w c++. Ale nie jestem tym samym człowiekiem wiosną i jesienią. Nie jestem tym samym gdy jestem zdrowy, w pełni sił, wysportowany i innym razem, gdy męczy mnie przez miesiąc jakaś choroba. Rekordem była choroba która początkowo trwała 2 lata. I nie mówię o depresji, którą miałem na etapie liceum. Ale choroba jako powikłanie neurologiczne choroby wirusowej. Nawrót sił odczułem dopiero w 2018 r. Po 5 latach od zachorowania. W tym czasie bardzo wiele złego się wydarzyło. Także względem mnie, przeciwko mnie. Łapano moje słowa, wyciągano różne rzeczy, ośmieszano mnie, gdy nie miałem sił do życia. Nie dawano prawa do korekty, popełniania błędów, że mogę mieć dystans do tego co mówię, daleko więcej widzieć i rozumieć, niż słowna chujnia i krzyżowy ogień pyskówek, w które cynicznie mnie wciągnięto, gdy nie miałem na to siły. PiSowcom i Ukraińcom należała się za to kara. Nie sądziłem tylko, że będzie aż tak sroga. Ale osobiście? Ulżyło mi!

Ale ja świadomy swoich ograniczeń. Uznałem, że moje położenie w stosunkach społecznych, im wyżej będzie coraz trudniejsze dla mnie. Dlatego postanowiłem nie kontynuować kariery, która wiązałaby się z występowaniem w imieniu innych ludzi. Myślę i czuję daleko inaczej, niż wielu ludzi. Ciężko mi się nawet opowiedzieć po stronie konkretnego kraju. W czasach globalizacji to dobre, ale w obecnych czasach wojen i napięć na tle etnicznym i narodowym w zasadzie i tak nie ma dla mnie miejsca tam, gdzie muszę znać swoją drużynę, swoje barwy. Nie znam do dziś mojej drużyny i moich barw.

Ja nie interesuję się teatrem polityki, czy teatrem działań wojennych. Naprawdę uważam, że to zabawy dla skurwysynów.

Poświęciłem się pracy intelektualnej, gdy czułem taką potrzebę, by mieć swój wkład w zmienianie świata na lepsze. By mniej było skurwysyństwa. Ale nie przewidziałem zwykłej zmiennej psychologicznej reaktancji. Gdy do skurwysynów mówisz, że jest z nimi coś nie tak, to przechodzą do ofensywy i jest jeszcze bardziej grubo. Tak rozwścieczylem PiS. A PiS zwrotnie swoim zachowaniem rozwścieczył Putina. Tak to widzę. Dobrze jednak! Że nie ma takiego skurwysyna, który miałby ostatnie słowo.

Jesli będzie kiedyś ktoś taki, to urządzi światu chujnię, jakie świat nie widział. Oby nie było kogoś takiego.

Napisałem tak wiele o tożsamości człowieka, który idzie ścieżką kariery do zajmowania się trudnymi, poważnymi sprawami nie bez powodu

Moje teksty dla doktorantów. Do książek Kucińskiego, oczywiście wielokrotnie merytorycznie i językowo sprawdzane. Nie tak, jak moje wpisy na bloga. Które powstają na ułomnej klawiaturze smartfona.

Tematyce tożsamości poświęciłem wiele miejsca, ponieważ na tle własnego ja, poczucia kim się jest oraz balansowania pomiędzy różnymi grupami, do których się należy powstaje najwięcej napięć.

Napięcia są źródłem stresu, lęku dezintegracyjnego, źródłem wątpliwości, utraty poczucia sensu i celu tego, co się robi. Osoba może przeżywać napięcia na tle wyznawanych wartości.

Natomiast te wszystkie problemy charakteryzują osoby zdrowe psychicznie. Co jest zatem powodem do niepokoju? Oczywiście przeciwna sytuacja. Nadmierna pewność siebie, błyskawiczne wyciąganie wniosków, posiadanie na wszystko szybkiej recepty, gotowej odpowiedzi. Brak wyrzutów sumienia, trudność w przyznawaniu się do niewiedzy czy podjęcia błędnych decyzji.

Dlatego pisałem tak wiele o tym, bo chciałem dowieść, że osoby o silnych przekonianiach, tzw. twardogłowi, jak większość np. polityków PiS, zwyczajnie nie nadają się intelektualnie do bycia ponad czymkolwiek. Osoba twarda poznawczo, umysłowo będzie problemem nawet, jeśli kieruje „tylko” spółdzielnią mieszkaniową.

Natomiast jednocześnie poza uświadamiającym, edukacyjnym i wychowawczym charakterem tych tekstów, rozdziałów do książki, nie czułem, że czynię coś przełomowego z punktu widzenia samej psychologii. Wszystkie zjawiska, na które się powołałem znane są w psychologii, a psychologia zajmuje się badaniem poszczególnych z nich częściej, niż integrowaniem wiedzy w systemy, czy tworzeniem metaanaliz. Choć czasem są prace bardziej przekrojowe. Do ciekawych książek można zaliczyć niektóre książki P. Zimbardo, Elisabeth Lotus, Ellen Langer, Seymoura Epsteina.

Tego ostatniego nie należy mylić z pederastą i zboczeńcem organizującym sieć prywatnych i ekskluzywnych męskich i żeńskich prostytutek od wieku nastoletniego począwszy, skazanego na karę więzienia, któremu pomagały liczne zdeprawowane kobiety, a przyjaźnił się z wieloma znanymi pederastami, nawet Billem Gatesem. Seymour Epstein to ktoś zupełnie inny. Bardzo utalentowany i wszechstronny autor. Twórca pojęcia constructive thinking oraz dwóch trybów myślenia, przeżywania i przetwarzania informacji. Geniusz syntezy wiedzy psychologicznej. Zbieżność nazwisk jest bardzo niefortunna i wykorzystywana do tego, by ośmieszyć też moją pracę przez proste skojarzenie tych samych nazwisk. To tak, jakby mnie porównać do Romana Polańskiego. Bo co, bo jakaś nastolatka Natalia ze Szklarskiej chciała mnie wrobić w jakąś dwuznaczną relację, czemu przyglądał się nawet sam Sekielski? Chciała się tylko podobać, ale gdy zobaczyła nie wrażliwość na jej chęci, zaczęła na bazie rozczarowania szukać możliwości włączenia większej liczby kontekstów w swoje rozczarowanie. Ile jeszcze macie w sobie determinacji, żeby mi, normalnemu człowiekowi wykazać, że choć wiele dorosłych osób w moim typie jest w zasięgu moich zdolności nawiązywania relacji, akurat zawsze będę preferował nastoletnie osoby i na pewno od razu tak, że tylko gwałtem. Skąd tyle nienawiści w ludziach, że próbuje się mnie wrobić w ramę najgorszego kontekstu seksualnego? Skąd się to chamstwo jebanego żydostwa 🔯 bierze? Dziś na tą nastkę nie jestem w stanie patrzeć, ale głównie dlatego, że jej intencje były wielorako obliczone, a wielu obserwatorów w stylu Sekielskiego czy łowcy pedofilów Agnieszki czekało niemal z kamerą i mikrofonem w lesie… Taka Agnieszka – osoba, która na zasadzie urojeniowego założenia była przekonana, że muszę być czemuş winny. Dlaczego? Tak jak Putin, dla niej to była forma sprawowania kontroli, szantażu. Fantazjuje chamka, żeby posiąść wpływ. Więc szuka słabego punktu, możliwości wrobienia w coś, żeby szantażować. Łowienie „pedofila” to genialna przykrywka, żeby wpierdolić się komuś w życie, obserwować go właśnie wbrew jego woli, mając rzekomo uzasadniony motyw, uzasadnioną obawę, że ta obserwacja moich relacji jest wskazana. Wręcz konieczna. Ale ja żydowskie niegodne kurwy też obserwuję! Przecież rozumiem każdą jedną intrygę starannie obliczoną na zdyskredytowanie mnie. Przecież już na tej fali tej psychozy jest program o lowcach pedofilów i tam baba ma mordę – wypisz wymaluj Agnieszka. Karramba. A co tutaj się odpierdala? 

Polscy autorzy napisali kilka monografii tj. Lewickiej Aktor czy obserwator albo Złudzenia, które pozwalają żyć. Jest wiele dobrze skomponowanych podręczników do psychologii np. Kosslyn, Rosenberg, ale też polskie podręczniki Strelaua czy Nęcki do psychologii poznawczej. Natomiast rzadko pisze się teksty takie, jak mój. Trudno się pisze taki tekst. Rzadko da się napisać go na zawołanie. Ja sam go napisałem bardziej w wyniku pokazania, ile mnie samego kosztowało studiowanie dwóch fakultetow i te przemyślenia uporządkowałem trochę, jak psycholog, a trochę, jak umysł ścisły. Psychologowie znaleźliby w nim wady w postaci zbyt wielu przemyśleń na zbyt wiele tematów, na które sami nie mają wiedzy. Ale ja np. socjologię zdałem na celujący w SGH już na pierwszym roku. Pisanie zatem o grupach itd. idzie mi też sprawnie. Mam wiedzę z dziedziny prawa, nauki o państwie itd. Ta erudycja pozwoliła mi na napisanie tak trudnego tekstu. Z pełną odpowiedzialnością mogłem się pod nim podpisać i tak go przemyślałem, że minęło prawie 10 lat i nic bym w nim chyba nie zmienił. To jest naprawdę sztuka, ale wynika ona z wiedzy. O rozległości mojej wiedzy świadczy zdanie około 180 egzaminów czy zaliczenie w taki czy inny sposób około 180 przedmiotów. Na dwóch uczelniach. Wszystko z tzw. nauk społecznych czy nauk społecznych i ekonomicznych. Co czyni mnie ekspertem o trudnej do zakwestionowania wiedzy. Mogę rozmawiać z socjologiem czy politologiem, prawnikiem będąc „tylko” i aż psychologiem i ekonomistą. I te osoby nie poczują, że nie jestem „jednym z nich”. Tak rozległy mam warsztat. Więc miałem prawo poczynić pewne uogólnienia czy podsumowania, choć mogą być dla niktorych bolesne, krzywdzące. Ale jestem w pełni przekonany, że te przemyślenia są prawdziwe. A osoby zbyt sztywne poznawczo są naprawdę niebezpieczne. Stanowią zagrożenie dla bezpieczeństwa kraju, świata, często nie da się z nimi prowadzić dyskusji. Unikają, uciekają od rzeczowych rozmów na poziomie uprawdopodobnionych sądów, a kierują każdą rozmowę na poziom gry o sumie zerowej, pyskówki, w której zawsze będzie strona wygrana i strona przegrana.