+ 22.09.2019

W ciągu ostatnich kilku dni, trudno mi powiedzieć dokładnie kiedy, zmarł mój kot Kropek. Przeżył 15 lat. Zmarł w swoim ulubionym w te wakacje miejscu. Jakieś 2-3 dni temu strasznie dziwnie się garnął do mnie. Nie przeczuwałem w najmniejszym stopniu, że usiłował się pożegnać. Zachowywał się dość obojętnie. Był od kilku lat coraz mniej wyrazisty, czuło się, że sierść, skóra, oczy, nos – wszystko stało się takie surowe, jakby było odpowiedzią na warunki, w jakich żył. Można powiedzieć, że powietrze i otoczenie jest tutaj surowe. I każdej zimy czułem, że stawał na wysokości zadania, ale zdarzało mi się go czasem leczyć nawet u weterynarza, ale bez przesady. Wydaje mi się, że zmarł ze starości. Ale ja nigdy go nie kochałem tak, jak Szarusia. I w dodatku po śmierci Szarusia wiedziałem już, że nie mogę czuć takiej więzi z kotem, jak przedtem. Instynkt mi podpowiadał, że nie można zwierzęcia, które jednak krótko żyje darzyć zbyt silnymi uczuciami, ponieważ jego życie obliczone jest na krótki czas. A mi jeszcze nie raz w życiu będzie przykro. I wiedziałem, że kiedyś przyjdzie ten dzień. Odebrałem ten moment przed chwilą ze spokojem. Zwierzęta tak samo, jak ludzie czują, że zbliża się czas rozłąki. Ja za kilka dni lecę wyjeżdżam za granicę i sam już czuję się wobec wielu osób, jakbym znajdował się za szybą. Koty potrafią być z nami czasem zadziwiająco blisko. Chciał się pożegnać kilka dni temu. Kilka razy go zrzucałem ze stołu, walczyłem wręcz. A on czasem garnął się do mnie, jak mały kociak. Dzisiaj cały dzień nie tylko już go nie widziałem, ale nie czułem w ogóle jego obecności, jakby przestał istnieć. Nie nazwę tego przeczuciem, ale poszedłem teraz w nocy od razu w miejsce, gdzie często przebywał. Pamiętam może wczoraj, może to było przedwczoraj, jak leżał bardzo dziwnie w tym miejscu. Sprawiał wrażenie osłabionego. Być może nawet przyczyną śmierci w tym wypadku było wychłodzenie przy słabej odporności i podeszłym dla kota wieku, ale zawsze miał wstęp do domu. Akurat w przypadku Kropka to czasami oznaczało wpuszczanie i wypuszczanie go co 15 minut w ciągu dnia. Gdy się to policzy, to naprawdę czasem można uznać, że to jest jedno z moich głównych zajęć. Bywały takie dni. Dzisiaj wyciąłem trochę gałęzi dość ciężkiego w utrzymaniu krzaka i wydostałem Kropka z tego jego miejsca i przeniosłem go do Szarusia. Mogę zatem podsumować, że 22 albo 23 września, to był właśnie dzień jego śmierci. I tak zmarł ten kotek mając 15 lat, co w jego przypadku – zawsze gorszej pozycji wobec Szarusia, większej towarzyskości, której nie dało się pogodzić z moją samotniczą naturą, przeżył całkiem sporo lat.

Te zdjęcia zrobiłem jeszcze 16. września 2019