Psychologia twórczości

Artykuł, na który powołuję się często w publikacjach spoza dziedziny psychologii. Nie muszę dzięki temu wprowadzać od podstaw teorii dotyczących uwagi. Jest ich kilka. Większość teorii uwagi to jest pole psychologii poznawczej. Na dobrą sprawę z kolei psychologia poznawcza nie daje sobie rady z uszczegóławianiem pewnych zagadnień, gdy zupełnie robi się to „pomimo” tego, co wiemy z neuropsychologii. Percepcja i spostrzeganie to w przypadku każdej modalności oraz integracji bodźców sensorycznych i wiązania ich z kategoriami poznawczymi niesłychanie skomplikowana sprawa. Ostatnio nawet przeglądając moje slajdy z finansów behawioralnych zetknąłem się z definicją kategorii poznawczej na którymś slajdzie i mnie ta definicja na przykład jednak nie satysfakcjonuje. Tak często psychologowie posługują się tym pojęciem, zwłaszcza w piśmiennictwie popularnonaukowym, że kategoria ma znaczenie szersze. Kategoria to z tego punktu widzenia wszystko, czym operuje nasz umysł i może mieć jakieś atrybuty abstrakcyjne, może mieć jakiejś relacje z innymi kategoriami, poziom istotności z punktu widzenia danego kryterium, jakieś właściwości związane z byciem kojarzonym akurat w ten, a nie inny sposób z innymi kategoriami itd. Gdy dodamy pojęcie filtra poznawczego, to też mamy wiele problemów. Najpierw musimy wiedzieć, czym jest i w ogóle co on robi, jaką rolę spełnia, żeby wiedzieć, kiedy źle działa, np. przepuszcza za dużo bodźców czy informacji. Czy i kiedy są no źle wiązane z kategoriami poznawczymi, które już istnieją w naszej głowie. I tutaj teorie uwagi, np. tzw. teoria lejka odpowiada części kanwy, na której przeprowadzone są rozważania w tym akurat artykule. Ale, żeby było jasne, dla psychologii to problem bardziej złożony, szerszy i zróżnicowane są punkty widzenia ze względu na dużą liczbę teorii, ale też konkretnych problemów, obserwacji, przypadków klinicznych określonych np. zaburzeń poznawczych, które rzucają za każdym razem nieco inne światło na to, co naprawdę może działać źle w jakim przypadku, co to w ogóle jest. Dzięki np. urazom głowy wiemy znacznie więcej co to jest tak naprawdę, co normalnie działa czy ma działać, a nie działa. Osoby twórcze, z podatnością też na określone głębsze zaburzenia również natury poznawczej to tylko jakiś ułamek tego, z czym psychologowie np. kliniczni się stykają. Mam jedną książkę, o której kiedyś napiszę, którą napisała artystka, gra na skrzypcach, ma ChAD i napisała książkę o zależnościach z kolei zaburzeń nastroju z twórczym myśleniem. Kupiłem jej książkę na Amazonie. Ale zaczęło się od przeczytania artykułu przez nią napisanego bodajże w Skeptical Inquirer.

Umysł spuszczony ze smyczy